Dworzec Historii dla zwiedzających ul. Daszyńskiego 2 Bogatynia 59-920

tel: 510 275 707 bractwo-bogatynia@gazeta.pl

Bractwo Ziemi Bogatyńskiej, zamek Książ….i przyjaciele.

Sobota 18 maja godzina 900. Wyjeżdżamy do zamku Książ. Jedziemy we dwa autokary. Jadą z nami Czesi z chrastawskiego Towarzystwa Historycznego. Jedzie z nami również dwoje Niemców, którzy od jakiegoś czasu pojawiają się dość często na naszych spotkaniach, przywożąc zdjęcia które zaskakują nawet najbieglejszych historyków- miłośników Bogatyni. Tymczasem już przejeżdżamy przez Frydlant. Jeszcze chwila i już Świeradów Zdrój. W zamku czekają na nas o godzinie 1200 więc początkowo odnosimy wrażenie, że dojechawszy będziemy czekać, czekać i jeszcze raz czekać. Nic bardziej mylącego. Pod zamkową bramę podjeżdżamy raptem na kilka minut przed terminem, cóż, tyle czasu zajęła nam chwilowa przerwa w czasie jazdy. Zaczynamy od zdjęć na zamkowym dziedzińcu. Z zainteresowaniem oglądamy motory, które stoją tuż u drzwi. Na swoich harley’ach przyjechało kilku Niemców, bo we Wrocławiu międzynarodowe spotkanie miłośników jednośladów. Wchodzimy. Jesteśmy nie tylko grupą zorganizowaną ale także międzynarodową. Choć szczerze mówiąc, stałe nawoływanie spóźnialskich pozwala domniemywać, że to nie tyle zorganizowana grupa co doskonale zdezorganizowana, ale mimo to udaje się nam wszystkim utrzymywać kierunek narzucony przez przewodniczkę, jednak z równomiernym tempem jest zdecydowanie gorzej. Przewodniczka po kilku słowach wstępu rusza po schodach do góry, a my za nią jak za panią matką. Pierwszy wykład przy oknie w wielkim korytarzu. Poznajemy historię zabytku, chwile, radosne i nieszczęśliwe, a także te niezmiernie frapujące, bodaj decydujące o losach istnienia zamku. Przewodniczka opowiada ze swadą, co zwiększa nasze zainteresowanie tematem. Koniec wstępu. Teraz wędrujemy przez salony budowane w amfiladzie. Kolejność już mi się pomyliła. Wiem, że były to salony Zielony, Biały, Chiński, Gier i Barokowy, a po drodze była Sala Maksymiliana. Teraz przewodniczka zabiera nas do miejsc naznaczonych złym czasem II Wojny Światowej, gdy zamkiem zawładnęli niemieccy wojskowi z czasów III Rzeszy. Prosto z korytarza wchodzimy do pomieszczeń w których widać działania związane z przebudową zamku dla wojennych celów. Wzmocnienia żelbetowe, Niedokończone szyby windowe. Okazuje się, że pięć pięter pod nami znajdują się wielkie tunele, a w nich czuła aparatura sejsmologiczna bo podziemiem ponoć zawładnęła Polska Akademia Nauk. Wychodzimy. Kilka stopni i chwila przerwy na dziedzińcu podmurnym. Przewodniczka znów rusza dalej. Tym razem zejście jest o wiele dłuższe. Dochodzimy do kolejnych drzwi w murze oporowym. Wchodzimy. I znów przed nami czas II Wojny Światowej. Kolejne szyby dla wind, wartownia z ambrazurą i zrzutniami granatów, jeszcze kawałek i stajemy przed niedokończoną klatką schodową, która miała wieść w górę. Wychodzimy. Pani przewodniczka kończy swój wykład. Ciepło się z nami żegna i zaprasza do kolejnych odwiedzin, a nam pozostaje marsz dookoła zamku wśród zadbanej zieleni, klombów i rabat obsypanych różnymi barwami. Znów główny dziedziniec, a właściwie uliczka doń prowadząca. Siadamy przy stołach, wypijamy po piwie i do autokarów. Przed nami jazda do Kowar, a tam obiad w Sanatorium MSW. Kolejne zdjęcia pamiątkowe. Wręczenie pisma dziękującego za przychylne przyjęcie. I odjazd. Jesteśmy znów w Bogatyni. Pełni wrażeń, ale i solidnie zmęczeni rozchodzimy się do domów, pożegnawszy wprzódy naszych gości. Pytanie: Gdzie teraz? I kiedy? Bo w ramach rewanżu stroną zapraszającą i pokazującą kolejne zakątki swego Kraju będą tym razem nasi przyjaciele z Chrastawy.

Wojciech Kulawski

Dodaj komentarz