Dworzec Historii dla zwiedzających ul. Daszyńskiego 2 Bogatynia 59-920

tel: 510 275 707 bractwo-bogatynia@gazeta.pl

16. 01. 2018 – Po nocnej wichurze w parku Preibischa

STAŁO SIĘ

W 1871 roku Carl August Preibisch kupił grunt tzw. „Hiszpańskiego Gospodarstwa Rolniczego” . I tak powstał park, w którym C.A. Preibisch polecił  zbudować fontannę oraz zaczęto pod nadzorem specjalistów tworzyć palmiarnię. Obok  palmiarni Preibisch  posadził sosnę Jeffreya. Ziarno ponoć przemycił osobiście aż z Ameryki. Sosna wyrosła na potężne drzewo, które w swojej ojczyźnie może poszczycić się potężnymi szyszkami i igłami w wiązkach. Po palmiarni i fontannie nie ma już śladu. Zaś od 15 stycznia 2018 roku nie ma też sosny Jeffreya. Powaliła ją wichura, która „napadła” Bogatynię. W 2010 roku przez Bogatynię przeszła potężna powódź. W jej nurtach „utonęło” wiele domów przysłupowych. Cóż, ich konsystencja budowlana nie była w najmniejszym stopniu odporna na wodę. Sposób budowy bez podpiwniczenia o ścianach będących kombinacją szalunku drewnianego wypełnionego masą tworzoną  z trzciny i gliny, domy ciepłe i stosunkowo łatwe w stawianiu, ale w starciu z masą wody skazane na klęskę. Powodzi 2010 nie oparł się również ewenement na skalę europejską czyli zwodzony most. Tak, tak. Zwodzony. Zbudowany w 1869 roku Na jego  krańcach były zamontowane systemy śrubowe pozwalające podnieść most o prawie 1,5 metra. Cóż. Woda była mocniejsza. Resztki mostu znaleziono w sporej odległości od jego macierzystego miejsca. A teraz padła sosna Jeffreya. Coraz mniej w Bogatyni jest śladów sprzed II Wojny Światowej. Z jednej strony może to i lepiej. Stara zabudowa jest bardzo trudna w utrzymaniu funkcjonalności, ale z drugiej strony… Tracimy coś niepowtarzalnego, coś co zapyziałą staroniemiecką wioskę zmieniało w prężny ośrodek przemysłowy. Ten ubytek zabytków powoduje, że powoli stajemy się jedną z tysiąca miejscowością niewiele różniącą się od całej reszty jej podobnych zabudową, latarniami i budynkami w znaczącej większości pamiętającymi siermiężną, peerelowską wielką płytę. Jedyna nadzieja, że historia choćby w okruchach gdzieś będzie tkwiła w nas na zawsze.

A jakby tak zebrać „dżefrejowe” szyszki, wydłubać nasiona i na wiosnę zakopać  w parku Preibischa? Może coś z nich wyrośnie? Oby!

[fot: F. Romaniak, R. Sawicki]                                                                                         [Wojtek Kulawski]