Dworzec Historii dla zwiedzających ul. Daszyńskiego 2 Bogatynia 59-920

tel: 510 275 707 bractwo-bogatynia@gazeta.pl

baner góra

Na Wspólnych Drogach 06.10.2018

NASZE SOBOTNIE SPOTKANIE

6 października 2018 roku spotkaliśmy się kolejny raz  „Na wspólnych drogach”,  które zaczęło się od nabożeństwa ekumenicznego w kościele pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Nabożeństwo prowadzili proboszcz parafii, i dziekan w jednej osobie, ks. Ryszard Trzósło oraz ks. Cezary Królewicz proboszcz  Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Zawsze z wielkim zainteresowaniem słucham  księdza Królewicza. Osobiście czuję w jego słowach coś na miarę ponadczasowego przekazu. Te nabożeństwa ekumeniczne trwają już spory czas. Spotykamy się naprzemiennie raz w naszym  kościele parafialnym, a raz w przycmentarnej kaplicy ewangelickiej, która została podniesiona do rangi kościoła parafialnego i jak przypomniał ksiądz Królewicz, jest teraz kościołem pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego. Zawsze robi na mnie ogromne wrażenie  modlitwa „Ojcze Nasz”, tym razem odmawiana równocześnie po polsku i niemiecku. Jest w tych słowach coś wielkiego, coś co łączy nas i gości zza Nysy. Ksiądz dziekan Ryszard Trzósło kończąc nabożeństwo ekumeniczne jeszcze raz życzy nam nieustępliwości w troskach o historię regionu. Po wyjściu z kościoła wszyscy spotykamy się w salach wystawienniczych Bractwa Ziemi Bogatyńskiej. Goście oglądają nową wystawę oraz słynne nie tylko w Bogatyni słomiane obrazy Mariana Lorka. Wychodzimy. Przed nami ostatnia część sobotniego spotkania  Gościny użyczyła siedziba stowarzyszeń bogatyńskich w dawnym „Bolerze”. Chwila zamieszania, siadamy i prezes Bractwa pani Urszula Sosnowska w kilku słowach otwiera zebranie. Po niej głos zabierają wiceburmistrzowie. Monika Oleksak i Konrad Wysocki. Przyjeżdża burmistrz Andrzej Grzmielewicz. Przepraszając za chwilę spóźnienia odczytuje pismo intencyjne składając je na ręce pani prezes Bractwa. Następnym miłym akcentem jest przypomnienie zasług Zbigniewa Szklarka wsparte pisemnymi podziękowaniami  złożonymi przez burmistrza na ręce pani Haliny Szklarek. Po części oficjalnej wracamy do meritum spotkania. Miało być ono ostatnim spotkaniem na wspólnych drogach. Cóż, czas nieubłagalnie zabiera z sobą  kolejnych uczestników. Ale… No właśnie! Ale słowa wypowiadane przez obecnych każą domniemywać, że być może spotkania będą trwały nadal. Oby tak było. I znów nad stołami krążą wspomnienia. Przypominanie starych dziejów, miejsc gdzie upływała młodość i ta tutejsza i ta odległa, która het na kresach wschodnich II RP zostawiła swoje doskonale znane miejsca. Nie sposób przy okazji nie wspomnieć, że zwycięska Polska została w 1945 roku terytorialnie okradziona przez wschodnich sojuszników. Tak, tak, drodzy czytelnicy. Polska zakończyła II wojnę światową mniejsza o ponad 1/3 swego terytorium  przedwojennego. Tego nie zrekompensowały Polsce tereny przyznane kosztem przegranych Niemców. Ale cóż. To już historia, choć warta pamiętania, jak może się zachować nieuczciwy sojusznik. A przy stołach dalej trwają rozmowy, znów wspomnienia, znów krążą zdjęcia. Krąży również bezlitosny czas, więc zbliża się pora rozstania. Goście wracają do swych domów. I tych w Bogatyni i tych za Nysą. Zostaje jedynie bractwo i zaprzyjaźnione panie z „Dolteksu”. Wspólnie bierzemy się za porządki. Dalej krążą wspomnienia przerywane salwami śmiechu gdy ktoś opowie celny dowcip.

[Wojtek Kulawski BZB]

Przemysłowiec zdetronizował kosmonautę

23 października 2009 roku o godzinie 1430 uroczystość w parku przypieczętowała nową nazwę parku miejskiego. Od dziś oficjalnie, wraz z eleganckimi tablicami, park dostał nowego patrona, Carla Augusta Preibischa. Oczywiście nie obyło się bez drobnych perturbacji i załatwiania czegoś na ostatnią chwilę. Na przykład mocowanie tablic. Ekipa kamieniarska wpada do parku tuż po 13. I pierwszy problem. Nie chce odpalić agregat a bez tego, wiertarka jest mniej przydatna niż słynny przed laty szlagborek z przykładanym do niego czujnikiem o wadze dwóch kilogramów, czyli młotkiem. Wreszcie ruszył, zaterkotał, wypluł z rury błękitny dym a podłączona wiertarka uporała się z wierceniem w trymiga, ale ekipa nie przywiozła nic ponad to, więc znów ktoś, a konkretnie Zbyszek Szklarek wygrzebał ze swojej kieszeni forsę i pognał po zaprawę aby tablice ze stosownym napisem przymocować do wielkiego kamienia na wieki. Wreszcie ruszyła główna uroczystość. Mistrzyni celebry, pani Iwona Czajkowska, na codzień naczelnik wydziału zajmującego się poprawianiem i tak dobrych kontaktów z zagranicznymi sąsiadami, rozpoczyna zjednując sobie sympatię zebranych delikatnym uśmiechem i miłym brzmieniem głosu. Rozpoczyna orkiestra kopalniana, która uświetniając uroczystość odgrywa Hymn Zjednoczonej Europy. Potem Burmistrz przypomina sylwetkę C.A.Preibischa. W następnej kolejności przedstawiciel Bractwa dziękuje za przybycie, za poparcie wniosku i za wsparcie w organizacji całego przedsięwzięcia. Przed front zostają wywołani: Burmistrz miasta Andrzej Grzmielewicz, dwoje potomków C.A Preibischa noszących to nazwisko, oraz ksiądz dziekan. Następuje oficjalne odsłonięcie tablicy. Orkiestra gra tusz, a ksiądz dziekan poświęca kamień z pamiątkową inskrypcją. Część gości przechodzi na środek trawnika, gdzie zostanie posadzony dąb alejowy. Ziemię do wykopanego dołka sypie potomek Preibischa oraz Burmistrz Andrzej Grzmielewicz. Koniec parkowej uroczystości. Teraz krótkie nabożeństwo dla polskich i niemieckich gości. Aż ciarki chodzą po plecach gdy w kościele słychać odmawianą modlitwę „Ojcze Nasz” równocześnie po polsku i niemiecku.

Część gości jedzie jeszcze na chwilę do kościoła pod wezwaniem Piotra i Pawła, aby przez chwilę oddać się zadumie w kościele, który był kiedyś kościołem ewangelickim. Wreszcie wszyscy zbierają się w sali bankietowej Klubu Jubilat. Kawa, herbata, trzy kanapki na głowę i do wyboru delicje albo paluszki. Wszyscy się rozkręcają. Zaczynają się wspomnienia. Ten dom był tu…. A ta ulica to wtedy się nazywała… O! Właśnie w tym domu mieszkałam. ….

Czy mógłby pan pomóc mi w odszukaniu moich starych znajomych?…. Nazywali się….Spotykają się stare przyjaciółki, które nie widziały się od pół wieku. Poznajemy stare i skrzętnie do tej pory skrywane tajemnice powojennego miasta. Na wspomnieniach upływa cale spotkanie. Niestety wszystko co dobre, szybko mija. Przed klubem już czeka bus, który w dwóch turach odwiezie naszych zagranicznych gości. Pada haslo: Do zobaczenia za rok. O chęci spotkania mówią goście niemieccy , a przedstawiciel Bractwa proponuje aby termin spotkania tym razem zapisać nie na stronach gazet, czy wśród notatek osobistego kalendarzyka a we własnych sercach. Powoli kończy się dzień, tak bogaty w atrakcje. Jeszcze tylko pomagamy ustawić stoły, jeszcze znosimy talerze, filiżanki i sztućce i….pora do domu.

Bractwo Ziemi Bogatyńskiej

(WK)