Dworzec Historii dla zwiedzających ul. Daszyńskiego 2 Bogatynia 59-920

tel: 510 275 707 bractwo-bogatynia@gazeta.pl

baner góra

Zebranie Sprawozdawczo-wyborcze Bractwa Ziemi Bogatyńskiej.

20 marca 2017 roku. Zebranie sprawozdawczo- wyborcze Bractwa Ziemi Bogatyńskiej. Spotykamy się w swojej siedzibie. Zaś po słowie wstępnym prezesa, prowadzenie zebrania przejmuje Grzegorz Kubiak. Wszyscy obecni otrzymują plan zebrania i się…… zaczyna.

Najpierw wybór komisji bez których zebranie nie będzie mogło działać. Komisja skrutacyjna, Komisja Wniosków i Uchwał oraz dobór jednego członka do Rady Nadzorczej. Po tych czynnościach wybieramy nowego prezesa. Ponieważ została zgłoszona jedna kandydatura więc przewodniczący zebrania zaproponował by wyboru dokonać  w sposób  jawny przez podniesienie ręki. Po przeliczeniu głosów za, przeciw, oraz tych którzy się wstrzymali, nowym prezesem, a właściwie nową prezes została jednogłośnie Urszula Sosnowska będąca do tej pory wiceprezesem. Wybieramy nowy zarząd wcześniej ustalając jego liczebność na pięć osób wraz z prezesem. Kandydatur jest więcej więc uczestnicy zebrania mają autentyczną możliwość wyboru. Komisja skrutacyjna po dokładnym przeliczeniu głosów stwierdziła, że nowy zarząd utworzą wraz z wcześniej wybraną na prezesa BZB

Urszulą Sosnowską

Wiceprezes…………….Edward Konaniec

Wiceprezes ……………Edward Semper

Sekretarz ………………Ryszard Sawicki

Skarbnik ……………….Helena Chodorowska

Złożenie sprawozdania z rocznej działalności Bractwa napotkało na pewne trudności gdyż rada nadzorcza stwierdziła w dokumencie pewne niejasności oraz pominięcia tematów istotnych. Smutne jest to, że składającemu sprawozdanie puściły nerwy. Na szczęście przyjął On zalecenia Rady co do usunięcia braków.

Nowemu kierownictwu Bractwa wszyscy życzymy owocnej działalności z pożytkiem dla Bractwa i z efektami działania dla miasta. Wszyscy wybrani są wieloletnimi członkami Bractwa.. Przypominamy, że najprostszym sposobem nawiązania kontaktu z Bractwem Ziemi Bogatyńskiej jest przyjście do naszej siedziby w Dworcu Historii przy ulicy Daszyńskiego 2 w każdą środę lub sobotę  miedzy godziną 16 a 18 gdy czynne są sale wystawowe.

Aktualnie Bractwo zaprasza na  wystawę honorującą miejscowych artystów.

 

/Wojciech F. Kulawski/

Kolejna sobota na cmentarzu ewangelickim.

Kolejna sobota na cmentarzu

Tak było

A tak jest

BZB-WK

zdjęcia Franciszek Romaniak

SULIKOWSKIE DOŻYNKI

18 dzień września, a my znów w Sulikowie. Tym razem na święcie dożynkowym.

Krótko:

Poziom organizacji? Ocena maksymalna

Frekwencja? Bez zarzutu.

Porządek? Imponujący.

Przewodnikiem jest niezrównany pan Olgierd Poniżnik. Głos, strój i umiejętność zainteresowania widzów jak zwykle na najwyższym poziomie. Orkiestra gra Hymn Polski. Co ciekawe. Wszyscy bez wyjątku wiedzą jak się zachować. Milkną i stojąc, słuchają z szacunkiem kompozycji za którą przodkowie oddawali życie. Że górnolotnie? Nie. Szanowni czytelnicy. Całkiem zwyczajnie. Właśnie tak ma  wyglądać szacunek dla najważniejszej narodowej kompozycji. Milkną ostatnie dźwięki i na scenie stają   wójt Sulikowa Robert Starzyński oraz dyrektor GOKu pani Elżbieta Wąsowska-Bodo. Rozpoczyna się powitalna część dożynkowej uroczystości.  Trwa odczytywanie listy oficjalnych gości. Jestem spoza Sulikowa, więc nawet nie będę próbował przywoływania wymienianych gości. Następna część to wieńce dożynkowe. Feeria kształtów i wielkości. Ważny moment, poświęcenie wieńców aby się szczęściło rolnikom w następnym roku. Pan Olgierd Poniżnik dokłada do listy gości kilka kolejnych nazwisk i wreszcie na scenie pojawia się pierwszy zespół o jakże swojskiej nazwie „Łużyczanki”. Przez moment sytuacja staje się wręcz groźna gdy jedna z członkiń wznosi do góry sierp. Na szczęście okazuje się on jedynie rekwizytem wspierającym śpiewany tekst. Tłum przed sceną gęstnieje. Łużyczanki nie poprzestają na „sierpowej” piosence i ze sceny lecą w stronę słuchaczy następne przyśpiewki. Zaglądamy do Mariana, który króluje wśród swych słomianych dzieł.  Dożynkowy festyn cały czas się rozkręca, ale my niestety musimy wracać. Jadąc wyobrażamy sobie, że takie gminne dożynki można by zorganizować także w Bogatyni. Miejsca jest dość. Ot choćby teren po dworcu kolejowo-autobusowym. A więc…..?

                                                                                                                                                            /WK/

Zdjęcia: Ryszard Sawicki

SULIKOWSKA WYSTAWA MARIANA LORKA.

Dziś (09.09.2016 – piątek) wyjeżdżamy do Sulikowa na otwarcie wystawy prac Mariana Lorka. Wjeżdżamy między zabudowania i…. Ojej jak ja tu dawno nie byłem! Objeżdżamy rynek. Zadbany plac wyłożony kostką, ładne stylowe ławki, oświetlenie. Kolega mnie stuka w bok i szeptem mówi:

-Zobacz jak tu czysto. Żadnego niedopałka, żadnej torebki czy butelki.

Faktycznie można by wysyłać Bogatynian w niewielkich grupach na naukę jak można utrzymać w czystości środek miejscowości.

To dowód, że jednak Polacy potrafią. Czemu nie wszyscy?

Wysiadamy.

Sulików (niem. Schönberg) – wieś  położona w województwie dolnośląskim, w powiecie zgorzeleckim, w gminie Sulików, w dolinie Czerwonej Wody u stóp Góry Ognistej (wysokość względna: 70 m). Na wschodnim skraju Sulikowa znajduje się Góra Zamkowa, na której w IX–XI wieku stał słowiański gródek obronny. Sulików wzmiankowany był jako miasto w roku 1268. W XIX wieku ośrodek przemysłu tkackiego. W roku 1945, po przejęciu przez Polskę, traci prawa miejskie.

Rynek, obecnie Plac Wolności 28, 29; z początku XIX w, XX w., dwa mieszczańskie barokowe domy o konstrukcji szachulcowej i drewnianych podcieniach; jest to przykład starego, ludowego budownictwa małomiasteczkowego. Właśnie w budynku o numerze 29 mieści się sala wystawowa, a na niej dzieła. Tak, tak. Dzieła naszego bogatyńskiego artysty Mariana Lorka. Powtórzę się choć jest to ocena i bardzo znana i na dodatek bardzo stara, choć jej przewrotność nic nie traci na swojej wartości.

 Te dzieła to słomiany zapał Mariana Lorka trwający już ponad 37 lat.

Swoje słomiane obrazy p. Marian doprowadził do perfekcji. Niby słoma. Prawda? Taki jakiś dla niektórych wręcz byle jaki materiał artystyczny. Marian Lorek w tym materiale potrafi odnaleźć wszystkie potrzebne mu do skomponowania obrazu kolory.

Widz stając przed takim obrazem nie może wyjść z podziwu. To zwykła słoma ma tyle barw i odcieni? A no ma, ale wyłącznie w rękach naszego artysty. Dla całej reszty to najzwyklejsza w świecie garść słomy. Ale finał przechodzi wszelkie wyobrażenia. Niezwykle istotną informacją jest nazwisko animatorki wystawy. Trud w jej zorganizowaniu, tworzeniu i rozreklamowania na miejscowym rynku, wśród ludzi wrażliwych na „lorkowe” cuda, wzięła na swoje barki pani Grażyna Glodek – plastyczka sulikowskiego Ośrodka Kultury.

My się już zbieramy do powrotu do Bogatyni, ale wszystkim chętnym polecam obejrzenie wystawy Mariana  Lorka w Sulikowie, a przy okazji warto spojrzeć na zadbany, sulikowski rynek.

 


Bractwo Ziemi Bogatyńskiej (WK)
Zdjęcia: Franciszek Romaniak

SPRZĄTANIE CMENTARZA

…I ZNÓW SPRZĄTANIE: 24 09.2016

 

Tym razem z większym wyprzedzeniem zapraszamy

NA SPRZĄTANIE CMENTARZA

EWANGELICKIEGO.

Spotkamy się w gronie czujących potrzebę okazania pamięci zmarłym. W gronie tych którzy potrafią pokłonić się historii niknącej wraz z zaniedbanymi grobami. Jeśli umiesz obudzić w sobie szacunek dla tych, których już nie ma. PRZYJDŹ!!!

Na Twoją pomoc czekamy 24 września (sobota) o godzinie 13.00

Masz czas przemyśl propozycję i okazując troskę o groby PRZYJDŹ

Cmentarz Ewangelicki i Bractwo Ziemi Bogatyńskiej  CZEKAJĄ!

BRACTWO ZIEMI BOGATYŃSKIEJ I BOGATYŃSKI CMENTARZ EWANGELICKI

Od kilku lat w cieplejszej porze roku spotykamy się podczas kilku „ciepłych” sobót na bogatyńskim cmentarzu ewangelickim. Staramy się wtedy porządkować tą, niestety prawie zapomnianą nekropolię. Piszę prawie, bo przecież są na cmentarzu groby powojenne, zaś w kaplicy ewangelickiej odbywają się po dziś dzień nabożeństwa. Bractwo na porządkach pojawia się w sporej grupie. Pomagają zaprzyjaźnieni mieszkańcy zza Nysy. Sprzęt w znacznej części zapewnił Piotr Palm, który przywiózł także napoje chłodzące oraz, mówiąc górnolotnie, strawę. Pojawił się również burmistrz Dominik Matelski, który obiecał wsparcie naszych prac przy następnym sprzątaniu specjalistycznym sprzętem. Trzeba przyznać, że zrobiliśmy sporo. Przetrzebiliśmy chaszcze , które wyrosły w najstarszej części cmentarza. Oczyściliśmy sporo grobów w czym celowała pani Diana Turbak.
Smutnym jest fakt, że mimo informacji o naszych działaniach zarówno w bogatyńskiej telewizji jak i radiu odzew mieszkańców był…..Przepraszam. Wcale go nie było. Fakt tym smutniejszy, że jak już pisałem na tablicach nagrobnych grobów są nazwiska tych, którzy na tym cmentarzu spoczęli wiele lat po II WŚ. Następne sprzątanie już wkrótce. O dokładnym terminie powiadomimy licząc tym razem na obudzenie sumień mieszkańców Bogatyni.

Wojciech Kulawski (BZB – 03.09.2016)
zdjęcia Franciszek Romaniak i Wojciech Kulawski

WIELKIE SPRZĄTANIE

W sobotę 3 września 2016 roku od godziny 13.00 zaczyna się wielkie sprzątanie bogatyńskiego cmentarza ewangelickiego. Do prac przyjeżdżają mieszkańcy Zittau i okolic po tamtej stronie rzeki. Liczymy również na bogatyńskich ewangelików. Swą obecność zapowiedzieli niespotykani
uczestnicy.
Okaż swoją wrażliwość.
Okaż swój szacunek dla zmarłych.
Przyjdź!
Pomóż!!
Czekamy!!

MY W CHRASTAVIE

25 sierpnia 2016 roku zostaliśmy zaproszeni do obejrzenia nowej wystawy w chrastawskim muzeum. Przyjeżdżamy punktualnie i dzięki temu mamy czas na kufelek piwa. Zimne i dobre. W między czasie doszła reszta Czechów, więc  idziemy do muzeum.  Nowa wystawa to czasy Franciszka Józefa I. Zasłynął wprowadzeniem  Konstytucji Marcowej, która wyraźnie określała  jakie terytoria tworzą  Cesarstwo Austrii.   Udział w I wojnie światowej po stronie Niemiec, Bułgarii i Turcji, oraz poniesione klęski w wojnie z Serbią (1914) i Rosją (1914-1915, 1916)  spowodowały  całkowite podporządkowanie austriackiej  polityki  Niemcom. O klęsce imperium zadecydowała ostateczna porażka Niemiec na froncie zachodnim (1918) oraz ruchy rewolucyjne i narodowościowe wewnątrz państwa, zakończone utworzeniem niepodległej Czechosłowacji (z ziem Czech, Moraw, Śląska Czeskiego i Słowacji), Polski (w skład której weszła Galicja) oraz Jugosławii (obejmującej m.in. Chorwację i Słowenię), a także rozszerzenie terytorium Rumunii o należące do monarchii Siedmiogród i Bukowinę. W wyniku traktatu z Saint-Germain-en-Laye (1919) zadecydowano o utworzeniu niepodległej Austrii, okrojonej do obecnego obszaru. Rok wcześniej ostatni cesarz Karol I zrzekł się udziału w rządach (bez formalnej abdykacji) i proklamowano republikę.

Wracając do wystawy. W gablotach pysznią się cesarskie odznaczenia bogato szamerowane złotem i drogimi kamieniami. Całość „umajona” podobiznami  cesarza.  Jest cesarz srogi, cesarz dobrotliwy, cesarz w mundurze i bez munduru. W kolejnej, skromne odznaczenia wojenne z czasów ostatniej wojny Austro-Węgier czyli z lat 1914 – 1918. Są również dokumenty i świadectwa obrazujące codzienne życie poddanych. Certyfikaty czeladnicze, dyplomu ukończenia szkół i różnych kursów. Parę gablot dalej jest historia rodziny pana Vydry. Zaczyna się również w czasach cesarskich, przechodząc w swoich eksponowanych zbiorach do reprodukcji dokumentu z nagłówkiem: Ceskoslovenska Socialistycka  Republika. I  tytułem „Vysvedceni” wystawionym na nazwisko Ivan Vydra. Zostawiamy swój ślad bytności w księdze pamiątkowej i idziemy za Janą jak za panią matką, do restauracji, na skromny poczęstunek. Swoją bytność u chrastawskich historyków kończymy zaproszeniem do Bogatyni na spotkania organizowane przez Bractwo Ziemi Bogatyńskiej.

Młynna sobota Bractwa

20 sierpnia 2016 roku kolejny raz składamy wizytę w Waltersdorfie. Ten wyjazd to obecność na obchodach sześćdziesiątej rocznicy utworzenia Volkskunde- und Mühlenmuseum Waltersdorf.  Zabieramy ciasta domowej produkcji. Dźwigamy również pokaźnych rozmiarów wiązankę kwiatów. Waltersdorf to urokliwa miejscowość w odległości raptem 40 kilometrów od Bogatyni. Warto pojechać. Trafiamy na pokaz tkania na ręcznej, bardzo historycznej maszynie tkackiej. Tkaczka pracując opowiada, a nasz tłumacz przytłoczony masą specjalistycznych nazw, wycofuje się na z góry upatrzoną pozycję. Na szczęście jest z nami Grzegorz Kubiak, spec nad spece w tej tkackiej profesji. W efekcie tkaczka tka, a Grzegorz opowiada co się dzieje i jak nazywają się poszczególne elementy maszyny.

O reszcie eksponatów nie będę się rozpisywał. Lepiej pojechać i „naocznie” zobaczyć.

Przed nami druga część Święta. Spotkanie, bo trudno nazwać to mszą, w kościele ewangelickim. Para Niemców opowiada historię muzeum, czego się zresztą głównie domyślamy z powtarzanego co chwila słowa „muzeum”. Nasz nadworny fotograf Franciszek Romaniak wskrobał się na piętrową część kościoła i fotografuje z wysokości. Jak przystało na uroczystość w kościele, po wystąpieniach zaczyna się kolejka z różnego rodzaju czołobitnościami. Wreszcie i ta hołdownicza część dobiega końca.

I tu następuje, chyba główna, różnica między dwoma rodzajami wiary. Uczestnicy kościelnego spotkania otrzymują po lampce szampana i spełnianą toast za następne 60 lat muzeum. Wychodzimy.

Tuż obok jest budynek z ośrodkiem kultury, kawiarnią oraz salą do spotkań i różnych prezentacji kulturalnych. Każdy z uczestników tego święta zostaje uhonorowany szklanką kawy oraz ciastem. Trzeba przyznać, że wypieki są godne tak wielkiej uroczystości, choć smak większości z nich poznaliśmy już nieraz w bogatyńskiej siedzibie Bractwa.

Pada wreszcie sygnał do rozstania. Jeszcze tylko ostatnie sztachy zatwardziałych palaczy obu płci

i…. wio do domu.

 

Dom Historii rośnie w muzealną siłę.

Nasz stan posiadania zabytków powiększył się 6 lipca 2016 roku o osiemnastowieczne krosno tkackie ofiarowane naszej placówce przez rodzinę państwa Goldbergów z Waltersdorf. Transportu użyczyła nieodpłatnie pani Grażyna Szreder z firmy „Relax”, zaś kierowca pan Zbyszek nie tylko prowadził ciężarówkę, ale pomógł również w załadunku cennego prezentu. Teraz przed nami żmudna praca nad złożeniem i próbą – oby udaną – uruchomienia tego historycznego cacka. Dzięki naszemu „słomianemu” malarzowi, Marianowi Lorkowi, sponsorka transportu została uhonorowana obrazem przedstawiającym byłe bogatyńskie kino „Nysa”, czyli obecną siedzibę firmy pani Grażyny Szreder. Przy załadunku w Niemczech i późniejszym przeniesieniu krosna do siedziby tworzonego muzeum pracowali poza Marianem Lorkiem i panem Zbyszkiem także prezes Bractwa Janusz Baranowski oraz Ryszard Sawicki, Henryk Nawrocki i Edward Semper, który także wspierał nas w zawiłościach międzynarodowej konwersacji jako tłumacz. Całą akcję upamiętnił na wspaniałych fotografiach nasz nadworny fotograf Franiu Romaniak a swego pióra nie szczędził Wojtek Kulawski.