Dworzec Historii dla zwiedzających ul. Daszyńskiego 2 Bogatynia 59-920

tel: 510 275 707 bractwo-bogatynia@gazeta.pl

baner góra

SPRZĄTANIE CMENTARZA

…I ZNÓW SPRZĄTANIE: 24 09.2016

 

Tym razem z większym wyprzedzeniem zapraszamy

NA SPRZĄTANIE CMENTARZA

EWANGELICKIEGO.

Spotkamy się w gronie czujących potrzebę okazania pamięci zmarłym. W gronie tych którzy potrafią pokłonić się historii niknącej wraz z zaniedbanymi grobami. Jeśli umiesz obudzić w sobie szacunek dla tych, których już nie ma. PRZYJDŹ!!!

Na Twoją pomoc czekamy 24 września (sobota) o godzinie 13.00

Masz czas przemyśl propozycję i okazując troskę o groby PRZYJDŹ

Cmentarz Ewangelicki i Bractwo Ziemi Bogatyńskiej  CZEKAJĄ!

BRACTWO ZIEMI BOGATYŃSKIEJ I BOGATYŃSKI CMENTARZ EWANGELICKI

Od kilku lat w cieplejszej porze roku spotykamy się podczas kilku „ciepłych” sobót na bogatyńskim cmentarzu ewangelickim. Staramy się wtedy porządkować tą, niestety prawie zapomnianą nekropolię. Piszę prawie, bo przecież są na cmentarzu groby powojenne, zaś w kaplicy ewangelickiej odbywają się po dziś dzień nabożeństwa. Bractwo na porządkach pojawia się w sporej grupie. Pomagają zaprzyjaźnieni mieszkańcy zza Nysy. Sprzęt w znacznej części zapewnił Piotr Palm, który przywiózł także napoje chłodzące oraz, mówiąc górnolotnie, strawę. Pojawił się również burmistrz Dominik Matelski, który obiecał wsparcie naszych prac przy następnym sprzątaniu specjalistycznym sprzętem. Trzeba przyznać, że zrobiliśmy sporo. Przetrzebiliśmy chaszcze , które wyrosły w najstarszej części cmentarza. Oczyściliśmy sporo grobów w czym celowała pani Diana Turbak.
Smutnym jest fakt, że mimo informacji o naszych działaniach zarówno w bogatyńskiej telewizji jak i radiu odzew mieszkańców był…..Przepraszam. Wcale go nie było. Fakt tym smutniejszy, że jak już pisałem na tablicach nagrobnych grobów są nazwiska tych, którzy na tym cmentarzu spoczęli wiele lat po II WŚ. Następne sprzątanie już wkrótce. O dokładnym terminie powiadomimy licząc tym razem na obudzenie sumień mieszkańców Bogatyni.

Wojciech Kulawski (BZB – 03.09.2016)
zdjęcia Franciszek Romaniak i Wojciech Kulawski

WIELKIE SPRZĄTANIE

W sobotę 3 września 2016 roku od godziny 13.00 zaczyna się wielkie sprzątanie bogatyńskiego cmentarza ewangelickiego. Do prac przyjeżdżają mieszkańcy Zittau i okolic po tamtej stronie rzeki. Liczymy również na bogatyńskich ewangelików. Swą obecność zapowiedzieli niespotykani
uczestnicy.
Okaż swoją wrażliwość.
Okaż swój szacunek dla zmarłych.
Przyjdź!
Pomóż!!
Czekamy!!

MY W CHRASTAVIE

25 sierpnia 2016 roku zostaliśmy zaproszeni do obejrzenia nowej wystawy w chrastawskim muzeum. Przyjeżdżamy punktualnie i dzięki temu mamy czas na kufelek piwa. Zimne i dobre. W między czasie doszła reszta Czechów, więc  idziemy do muzeum.  Nowa wystawa to czasy Franciszka Józefa I. Zasłynął wprowadzeniem  Konstytucji Marcowej, która wyraźnie określała  jakie terytoria tworzą  Cesarstwo Austrii.   Udział w I wojnie światowej po stronie Niemiec, Bułgarii i Turcji, oraz poniesione klęski w wojnie z Serbią (1914) i Rosją (1914-1915, 1916)  spowodowały  całkowite podporządkowanie austriackiej  polityki  Niemcom. O klęsce imperium zadecydowała ostateczna porażka Niemiec na froncie zachodnim (1918) oraz ruchy rewolucyjne i narodowościowe wewnątrz państwa, zakończone utworzeniem niepodległej Czechosłowacji (z ziem Czech, Moraw, Śląska Czeskiego i Słowacji), Polski (w skład której weszła Galicja) oraz Jugosławii (obejmującej m.in. Chorwację i Słowenię), a także rozszerzenie terytorium Rumunii o należące do monarchii Siedmiogród i Bukowinę. W wyniku traktatu z Saint-Germain-en-Laye (1919) zadecydowano o utworzeniu niepodległej Austrii, okrojonej do obecnego obszaru. Rok wcześniej ostatni cesarz Karol I zrzekł się udziału w rządach (bez formalnej abdykacji) i proklamowano republikę.

Wracając do wystawy. W gablotach pysznią się cesarskie odznaczenia bogato szamerowane złotem i drogimi kamieniami. Całość „umajona” podobiznami  cesarza.  Jest cesarz srogi, cesarz dobrotliwy, cesarz w mundurze i bez munduru. W kolejnej, skromne odznaczenia wojenne z czasów ostatniej wojny Austro-Węgier czyli z lat 1914 – 1918. Są również dokumenty i świadectwa obrazujące codzienne życie poddanych. Certyfikaty czeladnicze, dyplomu ukończenia szkół i różnych kursów. Parę gablot dalej jest historia rodziny pana Vydry. Zaczyna się również w czasach cesarskich, przechodząc w swoich eksponowanych zbiorach do reprodukcji dokumentu z nagłówkiem: Ceskoslovenska Socialistycka  Republika. I  tytułem „Vysvedceni” wystawionym na nazwisko Ivan Vydra. Zostawiamy swój ślad bytności w księdze pamiątkowej i idziemy za Janą jak za panią matką, do restauracji, na skromny poczęstunek. Swoją bytność u chrastawskich historyków kończymy zaproszeniem do Bogatyni na spotkania organizowane przez Bractwo Ziemi Bogatyńskiej.

Młynna sobota Bractwa

20 sierpnia 2016 roku kolejny raz składamy wizytę w Waltersdorfie. Ten wyjazd to obecność na obchodach sześćdziesiątej rocznicy utworzenia Volkskunde- und Mühlenmuseum Waltersdorf.  Zabieramy ciasta domowej produkcji. Dźwigamy również pokaźnych rozmiarów wiązankę kwiatów. Waltersdorf to urokliwa miejscowość w odległości raptem 40 kilometrów od Bogatyni. Warto pojechać. Trafiamy na pokaz tkania na ręcznej, bardzo historycznej maszynie tkackiej. Tkaczka pracując opowiada, a nasz tłumacz przytłoczony masą specjalistycznych nazw, wycofuje się na z góry upatrzoną pozycję. Na szczęście jest z nami Grzegorz Kubiak, spec nad spece w tej tkackiej profesji. W efekcie tkaczka tka, a Grzegorz opowiada co się dzieje i jak nazywają się poszczególne elementy maszyny.

O reszcie eksponatów nie będę się rozpisywał. Lepiej pojechać i „naocznie” zobaczyć.

Przed nami druga część Święta. Spotkanie, bo trudno nazwać to mszą, w kościele ewangelickim. Para Niemców opowiada historię muzeum, czego się zresztą głównie domyślamy z powtarzanego co chwila słowa „muzeum”. Nasz nadworny fotograf Franciszek Romaniak wskrobał się na piętrową część kościoła i fotografuje z wysokości. Jak przystało na uroczystość w kościele, po wystąpieniach zaczyna się kolejka z różnego rodzaju czołobitnościami. Wreszcie i ta hołdownicza część dobiega końca.

I tu następuje, chyba główna, różnica między dwoma rodzajami wiary. Uczestnicy kościelnego spotkania otrzymują po lampce szampana i spełnianą toast za następne 60 lat muzeum. Wychodzimy.

Tuż obok jest budynek z ośrodkiem kultury, kawiarnią oraz salą do spotkań i różnych prezentacji kulturalnych. Każdy z uczestników tego święta zostaje uhonorowany szklanką kawy oraz ciastem. Trzeba przyznać, że wypieki są godne tak wielkiej uroczystości, choć smak większości z nich poznaliśmy już nieraz w bogatyńskiej siedzibie Bractwa.

Pada wreszcie sygnał do rozstania. Jeszcze tylko ostatnie sztachy zatwardziałych palaczy obu płci

i…. wio do domu.

 

Dom Historii rośnie w muzealną siłę.

Nasz stan posiadania zabytków powiększył się 6 lipca 2016 roku o osiemnastowieczne krosno tkackie ofiarowane naszej placówce przez rodzinę państwa Goldbergów z Waltersdorf. Transportu użyczyła nieodpłatnie pani Grażyna Szreder z firmy „Relax”, zaś kierowca pan Zbyszek nie tylko prowadził ciężarówkę, ale pomógł również w załadunku cennego prezentu. Teraz przed nami żmudna praca nad złożeniem i próbą – oby udaną – uruchomienia tego historycznego cacka. Dzięki naszemu „słomianemu” malarzowi, Marianowi Lorkowi, sponsorka transportu została uhonorowana obrazem przedstawiającym byłe bogatyńskie kino „Nysa”, czyli obecną siedzibę firmy pani Grażyny Szreder. Przy załadunku w Niemczech i późniejszym przeniesieniu krosna do siedziby tworzonego muzeum pracowali poza Marianem Lorkiem i panem Zbyszkiem także prezes Bractwa Janusz Baranowski oraz Ryszard Sawicki, Henryk Nawrocki i Edward Semper, który także wspierał nas w zawiłościach międzynarodowej konwersacji jako tłumacz. Całą akcję upamiętnił na wspaniałych fotografiach nasz nadworny fotograf Franiu Romaniak a swego pióra nie szczędził Wojtek Kulawski.

Bractwo dla uczestników akcji „Lato w mieście”

Od lat Bogatyński Ośrodek Kultury wraz z Ośrodkiem Sportu i Rekreacji  organizują dla bogatyńskiej młodzieży zajęcia podczas wakacji, które kiedyś zostały nazwane „Lato w mieście”. Dziś te zajęcia zostały podzielone jakby na dwa etapy. W jednym rolę wiodącą ma OSiR, zaś w drugim BOK. Bractwu Ziemi Bogatyńskiej udało się włączyć w tą szlachetną akcję i dla młodych zwiedzających otwarto podwoje tworzonego Muzeum miejskiego. Szczególną zaletą jest fakt iż BZB nie trzyma się twardo wyznaczonych terminów otwarcia Muzeum a terminy są dopasowywane do potrzeb organizatorów całej akcji.  Przykładem jest na to zresztą miniony (08.07) piątek gdy nad historią naszego regionu pochylały się kolejno trzy grupy ze szkół nr 1 i 3. Budujące jest to, że zwiedzająca młodzież z bardzo dużym zainteresowaniem słuchała członków Bractwa  Jana Gizy i  Mariana Lorka. Wszystkie trzy grupy zostały podczas zwiedzania uwiecznione na zdjęciach autorstwa Franciszka Romaniaka. Na zakończenie trzeba jeszcze dodać, że duszą tych spotkań jest Marian Lorek, mający stały kontakt z organizatorami bogatyńskiej akcji letniej.

Dzień Domów Przysłupowych (bez domów przysłupowych)

29 maja 2016 roku. Innymi słowy ostatnia majowa niedziela. Wczesnym przedpołudniem rusza „domowa” impreza zorganizowana przez Bractwo. Przed siedzibę wyjeżdżają stoły, ławy i namioty te ostatnie głównie po to by zakląć pogodę by deszcz nie skropił wielkiej zabawy.  Podwoje tworzonego muzeum szeroko otwarte przyjmując zwiedzających także spoza bardzo licznego grona uczestników. Nie może także zabraknąć poczęstunku, nad ustawieniem którego natrudziły się Panie zrzeszone w Bractwie.  Głównym organizatorem jest Marian Lorek. Wyraźnie widać, że ma niespożyte siły. Jest wszędzie i cały czas od pierwszych chwil przygotowujących święto do momentu gdy zostanie zwinięty ostatni element wystroju. Władze bogatyńskie reprezentowała pani wiceburmistrz Monika Oleksak. Sporym zaskoczeniem dla uczestników imprezy były cztery modelki z pracowni Vivien prezentujące uwspółcześnione damskie stroje górnołużyckie, które zwracały (oczywiście stroje , a nie modelki) szczególną uwagę na barwy ubiorów oraz detale tychże nawiązując do starych wzorów. Swój warsztat ciesielski rozstawili dwaj cieśle demonstrujący jak można ręcznymi narzędziami oporządzić bal drewniany by stał się belką o kwadratowym przekroju. Pracę specjalistów opisał dokładnie Piotr Palm. A pod namiotami trwa nieustanny konkurs malowania i rysowania domów przysłupowych. Tu prym wiedzie Stowarzyszenie Plastyków „KRECHA”, zaś za wzory do malowania służy cała galeria obrazów Mariana Lorka rozwieszona pod namiotami. Obok jest „Rozmaryn” czyli ludowy zespół śpiewaczy z Koła Gospodyń Wiejskich z Markocic.  Na ścianie domu historii przymocowane są jako materiał poglądowy  zdjęcia i grafiki bogatyńskich – i nie tylko – domów przysłupowych.  Kończąc należy  wymienić pozostałych współorganizatorów imprezy.

A więc:

  • Bogatyński Dom Kultury
  • Ośrodek Sportu i Rekreacji
  • Biblioteka Miejska
  • Szkoła Podstawowa nr 1

 

Pozostał jeszcze prowadzący całe przedsięwzięcie.

Był nim Marcin Woroniecki, który w doskonały sposób nawiązał kontakt z najmłodszą częścią uczestników.

Niestety mimo rozplakatowania informacji o spotkaniu  nie pojawił się nikt z organizacji troszczących się (widać tylko ponoć) o bogatyńską zabudowę łużycką. Smutne jest także to, że jeden ze sponsorów mimo wcześniejszych deklaracji „nabrał wody w usta”.  Cóż tak bywa. Na szczęście udało się ten brak jakoś uzupełnić.

 

 

REGIONALNY EWENEMENT

Tytuł trochę zaskakujący ale nie bardzo wiem jak ten opis zatytułować by przyciągnąć czytelnika. A więc: Kopaczów 24 maja 2016 roku. Godzina 1520 Rozpoczyna się kolejny doroczny spektakl nazwany „Kopaczowski Dzień Sądu”
Miejsce: remiza Ochotniczej Straży Pożarnej, Obecni: widzowie, zespół sądzący oraz oskarżający i winni.
Ciekawe? Zgadza się. Stąd ta frapująca nazwa. Ale zacznijmy od początku, jak mawiali starożytni Grecy, czyli ab ovo. Otóż w zamierzchłych czasach w wielu osadach dzisiejszego pogranicza polsko-niemieckiego odbywały się, nazwijmy je umownie, chłopskie sądy. Rozstrzygały one spory między mieszkańcami osady, łagodziły waśnie i mocą niepisanych praw ferowały wyroki zaspokajając potrzeby sprawiedliwości lokalnej wśród mieszkańców. Tak ponoć było według przekazów znalezionych i odczytanych przez historyków z obu stron Nysy. Teraz rolą tych sądów jest jedynie przypomnienie wydarzeń sprzed lat. Dzisiejszy sąd zajmował się sprawą tajemniczego zniknięcia wody w pobliskim zbiorniku wodnym.
Prosta wieśniaczka oskarżyła o to siły nieczyste wskazując jako sprawczynię kobietę pomawianą o kontakty z magią i czarami. Na szczęście w trakcie przewodu sądowego okazało się że sprawcą nagłego braku wody w jeziorku było pęknięcie dna spowodowane dość łagodnym, prawie nieodczuwalnym trzęsieniem ziemi. Używając współczesnego języka sprawa rozeszła się po kościach, ale przed widzami zaczyna się powtórka z procesu, gdyż aktorami przedstawienia są członkowie Dziecięcego Parlamentu Dziecięco-Młodzieżowego „Nysa”. Druga część jest przedstawiona w wersji niemieckojęzycznej. Koniec przedstawienia, przed remizą świ4eżutka, grillowana kiełbasa i chłodne napoje. Oczywiście cały czas trwa sesja zdjęciowa. Jedni stają przy stołach, inni proszą o zdjęcie na trawie, Dwujęzyczny zespól aktorski miesza się z widzami, a wśród para animatorów tego zdarzenia pokazanego w Kopaczowie już po raz czwarty. Stronę polską reprezentują nauczycielki z Gimnazjum nr 1, Katarzyna Staszak-Smolarek oraz Anna Borukało. Nadzór nad częścią niemiecką sprawuje dr Volker Beer.
Zainteresowało? Powinno. To nasza tutejsza pomieszana historia polsko-czesko-niemiecka. Zapraszamy więc za rok na piąty Kopaczowski Dzień Sadu.

Doroczne spotkanie plenerowe

23 kwietnia tegoż roku czyli 2016    Guślarz, Výhledy albo jak kto woli Gückelberg. Międzynarodowe spotkanie zaplanowane przez stronę czeską. Szefem –  organizatorem jest Miro Balcar – główna postać miejscowości  Horní Vítkov na terenie której jest wzniesienie o tych różnojęzycznych nazwach. Do miejsca spotkania pierwsi członkowie Bractwa Ziemi Bogatyńskiej docierają jeszcze przed godziną 9 rano. Pomagamy rozstawić stoły i ławy. Tuż za naszym stanowiskiem mocujemy duży znak naszego bractwa i flagę Bogatyni. Na stole pojawiają się smakołyki przygotowane w kuchni
pana Stanisława Arsana. Bigos, żeberka i pieczona kiełbasa. W chwilę później Przyjeżdża Koło Gospodyń z Jasnej Góry. Ciut dalej jest stoisko czeskie. Różne napoje oraz piwo, tuż obok skrzynek z piwem na drzewie wisi prześmieszna postać człowieczka, któremu jak do skarbonki, w szczelinę na piersiach  należy wrzucić opłatę za piwo. Lecą tam korony, euro  i nasze  złotówki. Schodzi się coraz więcej uczestników spotkania, słychać  język niemiecki, polski i oczywiście czeski. Są bogatyńscy członkowie Bog-Turu, Jest spora grupa z zespołu pieszych wycieczek. Przyjeżdża starosta  Chrastavy Ing. Michael Canov w chwilę później jest także  Martin Půta  Hejtman Kraju Libereckiego  . Najważniejsze. Pogoda cały czas dopisuje, choć het daleko zaczynają się gromadzić trochę ciemniejsze chmury. Na szczęście na Guślarzu spotkanie trwa. Zaczynają się tańce. Cały czas trwają na posterunku jasnogórskie gospodynie. Zupełnie jakby przywiozły z sobą samoodnawiające się zapasy jadła. Cóż tak widocznie działa legenda Guślarza, na którym to ponoć przed wielu, wielu laty spotykały się wiedźmy, czarownice i strzygi. Najważniejsze, że trójjęzyczne spotkanie nie zamyka się  w grupach narodowych. Mieszają się Czesi z Niemcami, a Polacy z Czechami i Niemcami.  Już odjechał Hejtman z Liberca i wojewoda z Chrastavy. Zabawa się rozkręca w dalszym ciągu w czym niewątpliwie ma swój udział doskonałe czeskie piwo i co tu ukrywać dyskretnie rozlewana od czasu do czasu polska i niemiecka wódka. Niestety wspaniały nastrój spotkania  zaczynają skutecznie gasić pierwsze krople deszczu. Tak więc mimo wielkiej ochoty na dalszą zabawę, aura skutecznie stłumiła międzynarodowe chęci i takiż humor.

Żegnajcie Vyhledy!

Do zobaczenia za rok.